Moda zrównoważona zaczyna się od ciebie

Moda zrównoważona zaczyna się od ciebie

Pojęcie sustainable fashion tłumaczy się na język polski jako zrównoważoną modę. Zrównoważona, czyli zbalansowana, taka, która bierze i daje, która nie popada w ekstrema, bo rozwija się organicznie, w sposób zrównoważony, który nie eksploatuje surowców naturalnych i ma jak najmniej szkodliwy wpływ na środowisko.

Tyle w teorii. W praktyce my wszyscy, jako użytkownicy tej planety, zabieramy jej więcej, niż dajemy. Więc nie ma mowy o pełnej równowadze. Nie ma też idealnych rozwiązań i nic nie jest czarno-białe. Nie chodzi jednak o popadanie w skrajności, tylko wzrost świadomości i zmiany nawyków. Zrównoważone podejście to całkiem oszczędny lifestyle, sposób życia, a nie wbrew powszechnej opinii wydawanie fortuny na droższe produkty pochodzące z transparentnego łańcucha dostaw i ekologicznych upraw. Zacznij od siebie. Kupuj mniej, a bardziej świadomie, wybieraj mądrze stawiając jakość ponad ilość, kup jedną rzecz dobrej jakości zamiast pięciu tanich (niestety taniość w przemyśle modowym często oznacza słabą jakość lub nieetyczną produkcję). Naprawiaj, przerabiaj, oddawaj, sprzedawaj, wymieniaj. Znajdź dla siebie miejsce w tym natłoku pojęć odpowiadając sobie na pytanie, co jest dzisiaj dla ciebie ważne. Nie musisz się na wszystkim znać, to zrozumiałe, że można się poczuć zagubionym, szczególnie w czasach nieskrępowanego greenwashing’u. Masz prawo zadawać pytania skąd pochodzi produkt, w jaki sposób został wyprodukowany i dociekliwie sprawdzać wiarygodność marek. Jestem zwolenniczką małych kroków, które zaczynają się od codziennych wyborów. Bez presji, bez utraty radości kupowania i posiadania pięknych przedmiotów, zabawy modą, czy ekspresji siebie przez ubrania. Słowo klucz: ZRÓWNOWAŻENIE. 

W kontekście rozwoju ekonomicznego mierzonego GDP krajów, sustainable growth to oksymoron. Nie ma mowy o zrównoważonym rozwoju, który z definicji zakłada użytkowanie surowców odnawialnych. Nie wchodząc w temat zbyt szczegółowo, aby nie przytłaczać trudnymi do ogarnięcia pojęciami: wzrost gospodarczy wydaje się nie mieć ograniczeń, ale oparty jest na ekosystemie naszej planety, której zasoby są ograniczone, tzn. jak się je wyeksploatuje do końca, to ich już nie będzie. Chyba że wymyślimy jakieś rewolucyjne procesy przetwarzania w nieskończoność produktów i odpadów poprodukcyjnych i przy okazji opracujemy neutralne sposoby ich wytwarzania. W idyllicznej wersji rzeczywistości działoby się to na sucho, bez użycia wody i nawozów wyjaławiających glebę, o metalach ciężkich i toksycznych substancjach nie wspomnę, oraz korzystając ze źródeł energii odnawialnej.

I wiecie co? Jest już taka idylliczna kraina: zielona i samoistnie odradzająca się, w której nic się nie marnuje w imię zasady zero waste, a bioróżnorodność jest jej znakiem rozpoznawczym. To PRZYRODA. Źródło inspiracji i mądrości, z którym wszyscy jesteśmy połączeni. Ale dziś nie o duchowym wymiarze tego połączenia, tylko twarde fakty i trudne pojęcia, które warto zrozumieć, ponieważ stały się fetyszem wykreowanym przez pandemię.

Koncept circular economy, wdrożono po raz pierwszy (o ironio) w Chinach.  Gospodarka cyrkularna, czyli obiegu zamkniętego polega na tym, aby produkt wprowadzony do obiegu miał jak najdłuższy cykl życia, czyli był przetwarzany, recyklingowany i ponownie używany. Tu znów inspiracją była natura. Zaczęto bacznie przyglądać się odpadom produkcyjnym i wymyślać możliwości ponownego ich wykorzystania. Sam temat jest bardzo przyszłościowy, w mojej branży używa się już bioodpadów z przemysłu winnego do produkcji materiału o właściwościach skóry naturalnej. Inne przykłady takich tworzyw pochodzenia roślinnego to materiał z liści kaktusa, kukurydzy, wytłoczyn jabłek, a nawet grzybów. Celowo nie używam słowa skóra, bo nie ma to wiele wspólnego ze skórą, ale o tym będzie cały osobny wpis:)

Pytanie, co zrobić z ogromnym odpadem tekstylnym pochodzącym z rozbuchanej nadkonsumpcji? Oddawanie ich do sklepu niestety nie jest rozwiązaniem, takie ubrania są zazwyczaj sprzedawane do krajów biedniejszych. Być może jest to pole do popisu dla kreatywnych designerów, którzy znajdą rozwiązanie jak przerabiać lub utylizować takie odpady?

Czym jest zrównoważona produkcja na przykładzie marki NOWIŃSKA? To mała, niszowa marka, więc z jednej strony łatwiej nam jest pozostać wiernym naszym przekonaniom i wartościom, wśród których jest podążanie drogą zrównoważonego rozwoju. Wiemy z kim się wiążemy, z kim współpracujemy i łatwiej jest sprawdzić nasz łańcuch dostaw. Skóry pozyskujemy z nadwyżek produkcyjnych włoskich garbarni wyprodukowanych dla dużych marek, które dodatkowo w większości posiadają certyfikaty Sustainable Leather Foundation. Z drugiej strony, jeśli firma urośnie, stocki nam nie wystarczą i będzie się to wiązało z poszukiwaniem nowych źródeł pozyskiwania skór. Już teraz zamawiamy we Włoszech skórę wytłaczaną we wzór krokodyla. Zdecydowaliśmy się jednak na droższą wyprawę roślinną, która jest bardziej naturalna, bo do jej wyprawy nie używa się chromu. Pochłania jednak większe ilości wody, a jej proces produkcji jest dłuższy, więc zużywa więcej energii. Sprawdziliśmy, że garbarnia, z której pochodzi nasza skóra oczyszcza wodę użytą do wyprawy roślinnej (ze składników głównie pochodzenia naturalnego) i ponownie ją wykorzystuje. Poza tym korzysta z odnawialnych źródeł energii i jest zakładem neutralnym energetycznie. Jeśli chodzi o samą skórę, to używamy w 99% skór bydlęcych, które są tzw. by-produktem przemysłu mięsnego i mleczarskiego. Póki będziemy spożywać mięso i pić mleko, surowiec będzie dostępny a jego wysokowartościowy odpad trzeba będzie upcyclingować. Istotne jest, aby kupując produkty ze skór naturalnych sprawdzić ich pochodzenie. Odpowiedzialna produkcja z transparentnym łańcuchem dostaw popartym certyfikatami będzie zapewne korzystała z surowca pozyskanego w sposób zrównoważony (w naszym przypadku by-produktu innych gałęzi przemysłu) i wyprawionego ekologicznie (chemia garbarska pochodzenia naturalnego). Nasze akcesoria produkujemy w lokalnym zakładzie w Polsce wynagradzając kaletników za ich wspaniałą pracę. Zbudowaliśmy wieloletnie relacje z pracownikami, którzy tak jak my rozumieją pojęcie jakości. Dlatego nasze produkty są świetnej jakości, a jeśli się zniszczą lub zużyją, dajemy im drugie życie proponując naprawy i usługi odświeżenia.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy balansu, zrównoważenia, opamiętania. Jednym z założeń sustainability jest hasło do less harm. Szkodzić mniej, bo nie szkodzić w ogóle (jeszcze) się nie da. Może jestem nad wyraz optymistyczna, ale zamieniam hasło do less harm na: Do good! Czynić dobro.